Co w ofercie Bludit?

bluditcms

Życzy mi dobrego dnia po zalogowaniu. Chyba nawet szczerze xD
Maszyny to jednak przyjemniejsze w obyciu jednostki od codziennie spotykanych, ludzkich gburów.

Ale poważnie: przejrzysty, minimalistyczny panel, z grubsza wszystkie potrzebne do zarządzania treścią funkcje dostępne od razu po instalacji. Część z nich w postaci wtyczek, więc jak komu trzeba to można nimi manewrować. Z kilku dostępnych szablonów dało się wybrać coś prostego, a nie kłującego w oczy. Już po kilku przeróbkach nadawało się do użycia na blogaska.

W dalszych machinacjach chciałem uzyskać adresację artykułów w postaci domena/blog/wpis tak, aby oddzielić wpisy na blogu od statycznych stron. W tym celu musiałem jednak pogrzebać w plikach źródłowych. Choć jest możliwość zrobić coś takiego zmianą jednego ustawienia w panelu, to jednak kończy się na tym, że wszystkie podstrony mają wspólną stronę nadrzędną. Dobre wtedy gdy strona główna jest stroną statyczną zamiast pokazywania listy artykułów.

Chrzanić to, stawiam bloga, a nie witrynę korporacyjną.

Po spreparowaniu pierwszego artykułu, wyszły na jaw pewne niedociągnięcia, z jakimi przyszło się rozprawić. Wydawałoby się, że developer Bludita zaprojektuje co najmniej tak dobry soft, jak poprzedni Nibbleblog. Zwłaszcza że wypuszczona wersja była już trzecią odsłoną. A mimo to brakuje porządnego zarządzania mediami, umożliwiającego m.in. tworzenie drzewa katalogów.


Nie lubię mieć syfu na własnym placu zabaw. Dobitnie uświadomiło mnie, że nie warto, gdy onegdaj zobaczyłem strukturę kilku większych serwisów internetowych. Redaktorzy narzekali, że bardzo długo muszą czekać na pojawienie się okienka umożliwiającego wybór i wstawienie zdjęcia. Nie dziwota, gdy okno menedżera mieliło za każdym razem kilkanaście tysięcy miniatur zdjęć. Nie pomnę już czy nikt redaktorom nie powiedział aby tworzyć oddzielny katalog, czy im się po prostu nie chciało. Nie moja brocha. Gdy sam potrzebowałem kilku minut na przemyślenie spraw, to pchałem bez ogródek aktualizację jakiejś aplikacji mającej kilkanaście tysięcy plików, zamiast walić w h# że się długo zdjęcia wczytują. Oczywiście przez ftp ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kolejny niuans stanowił system komentarzy. Jest co prawda wtyka do disqusa, ale nie zamierzam przechowywać treści w serwisach, do których nie mam fizycznego dostępu, ani prawdziwej kontroli. Zgaszą światło i do widzenia, a po ciemku Pan płaszcza nie odnajdziesz. I tutaj zgrzytnąłem zębami, bo jak na dość zaawansowany już system zarządzania, brak wbudowanych komentarzy jest istnym nieporozumieniem. Zwłaszcza, że predecesor takowe posiadał. Skonstatowałem, że czytać bzdurnych komentarzy nie mam ochoty [hahaaaa, jakby się jakieś w ogóle miały pojawić] ani moderowanie automatycznego spamu zalewającego każdy możliwy kąt sieci. Aczkolwiek tzw. community staje się coraz kreatywniejsze i pomocne, co owocuje powstającym w międzyczasie systemem komentarzy. Wczesna wersja wygląda obiecująco i być może zagości na tym żałosnym padołku sieci.

bluditcommento
sam sobie będę komentował wpisy

Dobra, przesadziłem z tym community. Jeden zapalony webdeveloper, któremu się jeszcze chce. Widocznie nadział się tak samo jak ja na tego CMSa i tak samo przy nim pozostał. Z jego innego projektu jakim jest edytor tekstu udostępniający markdown, textile i bbcode, a który przysposobił również do tego cms-a w postaci wtyczki, korzystam pisząc ten artykuł.

Dorzuciłem coś od siebie: tłumaczenie na polski, kilka sugestii i poprawek błędów. Tak jakby to było komukolwiek potrzebne. Sam i tak ze spolszczeń w oprogramowaniu nie cierpię korzystać, bo są robione po łebkach i kłuje w oczy nierzadko maszynowe tłumaczenie bez jakiegokolwiek testu integracyjnego


To już kolejne, przydługawe grafomaństwo jakie popełniam. Tuż przed rozpoczęciem pisania wpadłem na pomysł, że ścianę tekstu warto byłoby podzielić na kilka podstron. Niestety workflow w bludit nie oferuje podziału artykułów na podstrony, o czym dobitnie dowiedziałem się otwierając wątek na forum. Z pomocą przyszedł wyżej wzmiankowany fachura i na dzień dobry rzucił krótkim i zwięzłym snippetem. Zamieniłem go we wtyczkę, rozwinąłem o potrzebną paginację, kanonikalizację (co to k# za słowo?) co w surowej wersji spełniło zamierzony cel w 100%.

Dzień później wjechał na kwadrat z gotową wtyczką, przy której moja ascetyczna wręcz wersja wypadała jak resorak na tle optimusa prime. Jak w lesie normalnie, poruta maksymalna. Gdybym jeszcze lepił w tym całym internetowym szajsie, miałbym dla synka naręcze zleceń.

Słowem podsumowania: tak, warto rozważyć postawienie blogaska opierając go na CMS Bludit. Dostępnych jest na ten moment kilka eleganckich szablonów + zaktualizowane wersje z wcześniejszych wydań tego oprogramowania. Instalacja jest bajecznie prosta i nie wymagająca absolutnie żadnej zaawansowanej wiedzy poza kopiowaniem plików poprzez FTP. Podejrzewam, że aktualne wersje automatycznych instalatorów aplikacji udostępnianych przez hostingi mają również bludita. Sam instalator zawiera kilka wtyczek uzupełniających CMS-a o blogowe elementy takie jak lista tagów, kategorii, dodających RSS, bardziej zaawansowaną kontrolę nad elementami menu nawigacyjnego, czy wspomagające SEO. Sprawdzone w boju, czego dowodem jest tenże bidny blog ;)

strona 2 z 2

Co sądzisz o tym wpisie?